Od drobiazgowej kontroli pojazdu rozpoczęła się późno w nocy nasza szkolna przygoda pierwszej wymiany do Niemiec dla najmłodszych. Wszyscy byliśmy ciekawi tej podróży, dzieci zafascynowane pierwszym długim wyjazdem z domu, rodzice zadowoleni z samodzielności i odwagi swoich pociech, a pan dyrektor Włodzimierz Paliński pożegnał nas osobiście i wszyscy życzyli nam udanego wyjazdu. Nasza podróż dopiero się zaczynała, a pani Katarzyna Prus i pan Daniel Pączkowski przyjęli na siebie opiekę i odpowiedzialność za 15 uczestników wymiany szkolnej Susz-Poczdam-Berlin-Poczdam-Susz`2019.
Liczne przystanki, w trakcie nocnej jazdy okazały się niezbędne, ale sen przyszedł dopiero nad ranem. Tyle było ciekawych rzeczy za oknami, a poranek zastał nas wjeżdżających do Niemiec. Krótki postój na granicy i nasze telefony poinformowały nas o nowym operatorze. Droga do samego Poczdamu minęła bardzo szybko i równie sprawnie znaleźliśmy się w naszym miejscu docelowym, gdzie oczekiwaliśmy na przydział pokoi. Dzieci informowały rodziców, że dojechały bezpiecznie, a chwilę później udaliśmy się na nasze pierwsze wspólne zakupy. Później była herbatka, małe śniadanko i już rozlokowaliśmy się w pokojach. Czekaliśmy teraz na przyjazd naszej partnerskiej grupy z Niemiec. W tym czasie poznaliśmy obiekt, obowiązujące zasady, a chwilę potem było już nasze pierwsze wspólne spotkanie. Miłą niespodzianką było to, że wśród dzieci z niemieckiej szkoły znaleźli się także Polacy, którzy doskonale mówili po polsku i po niemiecku, co bardzo ułatwiło dzieciom osobisty kontakt. Również opiekunowie zaprzyjaźnili się bardzo szybko i tym sposobem już od pierwszego dnia integrowaliśmy się doskonale. Zajęcia na których poznawaliśmy się, tłumaczone symultanicznie (na polski i na niemiecki) okazały się prawdziwą frajdą. Animacje językowe, wspólne zabawy, a także możliwość współdecydowania przez uczestników o programie wizyty okazały się bardzo kuszącym wyzwaniem, z którego najmłodsi skorzystali natychmiast. Słowa: samoorganizacja i grupy kuchenne bardzo szybko nabrały nowego znaczenia, i zachęciły do poznawania się nawzajem. Dzień pierwszy minął błyskawicznie, ale pełen wrażeń, był dla nas zachętą do działania. Do późna trwały nocne rozmowy w pokojach i trudno się dziwić, bo mało kto mógł tego wieczoru zasnąć… Ale byli też tacy, którzy zasnęli z wrażeń i ze zmęczenia. Przed nami był dzień drugi…
Dzień drugi- Poczdam
Wspólne zakupy, a później gotowanie i przygotowanie każdego posiłku przez grupy kuchenne: śniadania, obiadu i kolacji było dla najmłodszych prawdziwym wyzwaniem. W wyznaczonym budżecie należało się zmieścić z zakupami, a w wyznaczonym czasie przygotować posiłek dla wszystkich uczestników i opiekunów wymiany. Tego dnia pogoda spłatała nam figla, dlatego popołudnia postanowiliśmy nie ryzykować, a czas przeznaczony na relaks i wspólną zabawę spędziliśmy na basenie w Poczdamie. Zabawa była niesamowita!
Samoorganizacja to nowe słowo, które najmłodsi dokładnie poznali i zrozumieli. Istotą projektu wymiany w Poczdamie było przygotowanie uczniów do samodzielności. Na przykładzie posiłków było to najbardziej widoczne i niewątpliwie atrakcyjne. Z samego rana dzieciaki (grupa mieszana polsko-niemiecka) wybrały się z opiekunami na zakupy. Mogły wybrać na śniadanie to, co chciały, pod warunkiem, że zmieszczą się z zakupami w wyznaczonym budżecie. Do wydania było 100 euro, ale jeżeli zakupy zostaną właściwie wykonane, to z pozostałych środków dzieci mogły zakupić dla wszystkich słodycze. Zakupy trzeba samodzielnie dostarczyć do kuchni, umyć ręce, i z kucharzem Florianem można już było spokojnie przygotowywać posiłki. Uczestnicy danej grupy w danym dniu obierali, kroili, układali, ale także sprzątali po śniadaniu, zmywali, odkładali naczynia do szafek, a produkty pakowali i układali w lodówce. Po każdym posiłku zapisywano co należy dokupić i w jakiej ilości. Planowano także to, co dzieci chciałyby zjeść. Warto dodać, że w kuchni rozbrzmiewały różne języki: polski, niemiecki, angielski, włoski i hiszpański. Było bardzo wesoło, a dzieciaki doskonale wczuwały się w rolę kucharzy. Każda grupa prezentowała także to co przygotowała, a całość tych wystąpień była również tłumaczona (na polski lub na niemiecki) przez nasze fantastyczne tłumaczki: p. Isabel i p. Ewelinę. Nad bezpieczeństwem uczniów z grupy kuchennej zawsze czuwał ktoś z opiekunów: p. Monika lub p. Ewelina z grupy niemieckiej, albo p. Kasia lub p. Daniel z grupy polskiej. Zwiedzanie Poczdamu ze względu na zimny wiatr przełożyliśmy na inny dzień, a po zajęciach integracyjnych i przygotowaniu do warsztatów teatralnych, w tym także do gry miejskiej, które prowadziła p. Violina szybko zjedliśmy obiadek i wybraliśmy się na pływalnię w Poczdamie. Zostaliśmy tak dosyć długo, ponieważ trafiliśmy na „wolne godziny” czyli pobyt i zabawy bez ograniczeń i wykorzystaliśmy ten czas doskonale… Zresztą zobaczcie sami!
Dzień trzeci- Berlin
Trzeci dzień naszej wizyty na wymianie był zgodnie z życzeniem obu szkół: polskiej i niemieckiej przeznaczony na wizytę w Berlinie. Chcieliśmy bardzo poznać ciekawe i ważne historycznie miejsca, zobaczyć jak wygląda życie ludzi w mieście wielu kultur, przekonać się samemu czy jest to miasto bezpieczne i czy na tyle ciekawe, by do niego wrócić, ponieważ zgodnie uznaliśmy, że to nasze spotkanie w Poczdamie to dopiero początek naszej wspólnej przygody z Niemcami, tym bardziej, że przez te dwa dni bardzo się polubiliśmy. Bilety już na nas czekały, a podróż różnymi środkami transportu kusiła nas bardzo…
Podróż S-Bahnem z Hauptbahnhof Poczdam do Hauptbahnhof Berlin minęła wyjątkowo szybko. Jechaliśmy piętrowym pociągiem, a cała grupa rozeszła się po wagonie. Było śmiesznie i dziwnie, bo w pociągu mieszały się różne języki świata. Szklany dworzec w Berlinie zrobił na nas ogromne wrażenie. Wiele pięter w dół i w górę, a wszędzie pociągi i mnóstwo ludzi. Zdjęcia zaczęliśmy robić dopiero na zewnątrz i było pięknie. Później spacer w kierunku siedziby kanclerz Angeli Merkel, której pomachaliśmy z daleka, następnie Reichstag czyli niemiecki parlament, monumentalna budowla, która zrobiła na nas ogromne wrażenie. Kolejnym punktem było jezioro łez – niedawno odsłonięty pomnik upamiętniający Romów pomordowanych przez nazistów, pomnik ofiar Holokaustu i pozostałości muru berlińskiego. Wszędzie była z nami historia, ale oprócz przeszłości ciekawiła nas także codzienność. Na zakupy wybraliśmy się do centrum handlowego przy Aleksander Platz, a na posiłek do znanego nam McDonalda, ale nie tylko, bo wokoło było mnóstwo różnych atrakcji, dlatego mogliśmy sobie pozwolić na jeszcze jedną okazję na samodzielny zakup. Było śmiesznie i fajnie, a na pamiątki wybraliśmy się już całą grupą. W podróży powrotnej spotkaliśmy polskich uczniów, uczących się w niemieckiej szkole w Berlinie. Okazali się bardzo sympatyczni, chociaż byli już dużo starsi. Jeden dzień na Berlin to stanowczo za mało i jest to miasto do którego warto wracać. Różne kultury, różni ludzie, różne miejsca… tutaj nudzić się po prostu nie można. Pozdrawiamy Berlin i mówimy: „Do zobaczenia!”
Dzień czwarty- Poczdam
Czwartego dnia, po smacznym śniadanku wiedzieliśmy już, że tego dnia odbędą się nasze wspólne polsko-niemieckie warsztaty teatralne. Przygotowywaliśmy się do nich bardzo szczegółowo, ponieważ nasze występy miały mieć miejsce… na ulicach Poczdamu, a oglądać nas mieli mieszkańcy. Następnie odwiedziliśmy pałac Fryderyka Wielkiego w Sansoucci, a wieczorem miała być pizza, pidżama party i lody śmietankowo-czekoladowe bez żadnych ograniczeń. Zielona noc zapowiadała się wyjątkowo barwnie i ciekawie, a my wciąż nie mieliśmy dość.
Śniadanie było wyjątkowo sympatyczne, a reguły wspólnych posiłków uczestnicy wymiany szybko zaakceptowali i nawet polubili. Chętnych do dyżurowania w kuchni nie brakowało, nawet wtedy, gdy zepsuła się zmywarka i gdy trzeba było naczynia myć ręcznie. Na warsztatach teatralnych prowadzonych przez p. Violinę Janiszewską, pedagożkę teatru, animatorkę kultury, twórczynię autorskiego Teatru Bomba Bomba było po prostu bombowo i profesjonalnie. Ośmieliliśmy się bardzo w naszym postępowaniu i otwartości, ponieważ przed nami byli niczego nieświadomi mieszkańcy Poczdamu. Gra miejska okazała się fantastycznym wyzwaniem dla wszystkich, a interakcja wymiany polsko-niemieckiej z przechodniami była fantastyczna. Ludzie wychodzili ze sklepików i kawiarni, żeby oglądać młodych ciekawych świata artystów, którzy przyciągali uwagę figurami, odgrywaniem scenek i wciąganiem w to mieszkańców miasta. Zabawa nieco się przeciągnęła, ponieważ bawiliśmy się świetnie. Nieco spóźnieni dotarliśmy do płacy Fryderyka II Wielkiego, ale dzięki temu spacer był wyjątkowo miły, gdyż jeszcze o tej porze nie ma zbyt wielu turystów. Pała dopiero budzi się po zimie, dlatego uznaliśmy, że miejsce to także, podobnie jak Berlin, odwiedzimy ponownie. Chcemy bowiem zobaczyć ogrody pruskiego władcy w pełnym rozkwicie. Na kolację przygotowywaliśmy pyszną pizzę. Dodawaliśmy ulubione składniki i nie mogliśmy doczekać się gotowego dania, bo takie zapachy rozchodził się po kuchni. Zgodnie z zapowiedzią wieczorem była także pidżama party na której występy zaprezentowała i grupa polska i niemiecka. Niektórzy zamiast tańczyć oddali się twórczości rysunkowo-artystycznej, ale każdy nałożył sobie solidną porcję lodów, w nagrodę, za naprawdę intensywnie udany dzień wspólnej polsko-niemieckiej integracji najmłodszych i opiekunów także.
Dzień piąty- Tropikalna Wyspa
Dzień piąty był podsumowaniem projektu: dzieciaki wspólnie oceniały to co im się udało, a nad czym należy w przyszłości popracować, co jest super, a co można jeszcze przemyśleć i zrobić na nowo. Pożegnanie nie było smutne, bo wszyscy zgodnie orzekli, że czekamy na kolejne spotkanie, tym razem w Polsce. Wspólna zabawa na koniec dała tego dosadny dowód i na kartkach napisano wiele miły słów. Dla grupy polskiej był to dzień długo wyczekiwany i można to zamknąć w dwóch słowach: Tropical Island! Resztę zobaczcie sami!
Pamiątkowe opaski dla dziewczynek i smycze dla chłopaków wręczyła polska grupa niemieckim rówieśnikom. Polubili się, trochę poznali, a nowego znaczenia nabrało słowo: zakumali, bo język nie stanowił bariery w kontaktach, ale był jednym z wielu nośników porozumiewania się obok gestu, spojrzenia, mimiki. Każda podróż kształci, ale ta była dla 9-10 - latków prawdziwym przełomem. Z dala od rodziców, bardzo samodzielni i odważni, stawiali pierwsze kroki w zagranicznej podróży i sprawdzili się doskonale. Pobyt na Tropikalnej Wyspie był nagrodą za ich odwagę, kulturę, za godne reprezentowanie naszej szkoły, naszego miasta i naszego kraju. I nie wolno pominąć tutaj pytań, które towarzyszyły naszej grupie niemal w każdym miejscu: a skąd są takie grzeczne dzieci ? skąd przyjechaliście? Było nam miło, że tak postrzegani jesteśmy w obcym kraju. Każda wycieczka przynosi mnóstwo wspomnień, ale to nie była wycieczka, a wymiana polsko-niemiecka dla najmłodszych i oby takich kontaktów udało się nawiązać jak najwięcej.
Stęsknieni rodzice oczekiwali na swoje pociechy późnym wieczorem w sobotę, ponieważ grupa polska przedłużyła swój pobyt w Niemczech o jedną dobę. Było warto na spokojnie spakować się i zabrać ze sobą wszystkie emocje i wrażenia. Kto miał szansę pojechać, a nie skorzystał, niech żałuje, bo było warto pod każdym względem: edukacyjnym, turystycznym, rozrywkowym, ale przede wszystkim był to prawdziwy sprawdzian samodzielności, by odnaleźć się w nowym miejscu i w nowym otoczeniu w zupełnie nowej, niezależnej i niewyuczonej roli młodego człowieka pełnego pasji, ciekawości świata, marzeń i pomysłów.
Pierwsza wymiana szkolna dla najmłodszych Susz-Poczdam-Berlin-Poczdam-Susz 2019 to prawdziwy sukces, którego już nikt i nic nie zmieni. Uczestnikom dziękuję, Rodzicom gratuluję, a nam opiekunom i organizatorom przyznaję piątkę z plusem za atrakcyjną, pełną przygód i niespodzianek bezpieczną podróż, w której pokonaliśmy wspólnie prawie 1500 km! Do zobaczenia na kolejnej wymianie!